Wilgoć nie służy żadnego sprzętowi. Osadzająca się na podzespołach woda pochodząca ze skraplanie się pary wodnej w prosty sposób prowadzi do korozji, a jeśli mamy pecha, to również do poważnych uszkodzeń sprzętu. W przypadku szaf grzewczych ryzyko to jest szczególnie duże, gdyż procesy zachodzące w powietrzu, w połączeniu ze zmianami temperatury, sprzyjają powstawaniu wilgoci, szczególnie w odseparowanych wnętrzach szaf. Jeśli chcemy, by służyły nam długo i niezawodnie, powinniśmy kontrolować poziom wilgoci. Zrobimy to za pomocą higrostatu.
Przyrządy do mierzenia chłodzenia, grzania, wilgotności, itp. łączy to, że opierają się na wspólnej zasadzie – mają wszczynać alarm albo aktywować środki zaradcze, jeśli poziom któregoś z wymienionych niebezpiecznie wzrośnie lub spadnie. Z higrostatem jest podobnie, gdyż zamontowanie go w szafie grzewczej i ustawienie pożądane poziomu wilgotności sprawia, że czujnik dba o to, żeby nie został przekroczony. Jeśli zdarzyłaby się taka sytuacja, natychmiast aktywowany jest układ grzewczy, który usuwa wilgoć.
Plusem korzystania z higrostatu jest również to, że jest to zautomatyzowany proces, co pozwala nam zapomnieć o regularnym sprawdzaniu wnętrza szafy. Raz ustawione urządzenie wszystkim zajmie się za nas, więc znika nam jeden problem z głowy. Wystarczy raz na jakiś czas sprawdzić, jak radzi sobie nasz nowy system i na tym kończy się cała filozofia. Dostępnym modelom można przyjrzeć się pod adresem: https://automatyka.elstat.com.pl/.
